piątek, 18 czerwca 2021

Rok 1984


 George Orwell - Rok 1984

     

     Jeżeli ktoś powinien być uważany za punkrockowca w dziedzinie literatury, to z pewnością jest nim George Orwell. Nie tylko stworzył podwaliny pod ruch antykomunistyczny, dostrzegając przepaść, w której stronę pędzi, ale jest prekursorem postrzegania świata w stylu ,,no future", choć sam pewnie się tego nie domyślał. Nie zmienia to faktu, że miał jaja twarde jak stary chleb i to nie tylko dlatego, że otwarcie krytykował Stalina, ale także własny rząd. Podczas Powstania Warszawskiego oczekiwał pomocy angielskiej dla Polaków, lecz doczekał się jedynie uśmiechów politowania brytyjskich elit, które nawoływały do pozostawienia Polaków samym sobie. Co zrobił? Napisał poniższe słowa:

,,Za nieszczerość i tchórzostwo zawsze trzeba zapłacić. Nie wyobrażajcie sobie, że można całymi latami uprawiać służalczą propagandę na rzecz sowieckiego, lub też jakiegokolwiek innego reżimu, a potem nagle odzyskać intelektualną przyzwoitość. Raz się skurwisz- kurwą zostaniesz."

    Dobitnie, szczerze i oczywiście jak zwykle w świecie, gdzie dla wielkich są nauki, a maluczkim pozostają nauczki - bez efektu. Ale my, Polacy, powinniśmy cicho przyklasnąć, ponieważ George nie raz udowodnił, że ma niesamowitą zdolność oceniania faktów bez względu na ideologie.  

    Ale mieliśmy się zajmować Rokiem 1984. Książka powstała w roku 1948 (co według niektórych jest wskazówką dotyczącą samego tytułu, wystarczy zamienić kolejnością dwie ostatnie liczby), a świat podzielił się na kilka mocarstw, które bezustannie walczyły ze sobą o terytorium pozostałe na planecie, której przywódcy jeszcze jakimś cudem nie zdążyli rozpirzyć w drobny mak. Mamy więc Wschódazję obejmującą Chiny i tereny przyległe, Eurazję, która została opanowana przez Związek Radziecki i przyświecający mu neobolszewizm oraz Oceanię. Wielka Brytania jako jedynie w Europie nie wchodzi w skład Eurazji, tylko Oceanii i to w niej dzieje się akcja książki, a konkretnie w Londynie. 

    Jeśli podejrzewaliście, że skoro Anglikom się upiekło i dziadzia Stalin ich nie dorwał, to pewnie myją dupska w wodzie różanej i żyją w dostatku długo i szczęśliwie? Nic bardziej mylnego. Władzę sprawuje Partia oraz Wielki Brat, którego znamy z marnej jakości reality show lat dziewięćdziesiątych. Swoją drogą to wspaniała ironia, że postać Wielkiego Brata jak i jedno z jego haseł przewodnich - ,,Wielki Brat patrzy" stały się inspiracją do jednego z najbardziej szmacianych wytworów współczesnej popkultury, co tylko dowodzi, ze jako ludzie ni cholery nie uczymy się na błędach, ale jeśli chodzi o pomnażanie kapuchy w portfelu - to jesteśmy, kurwa, bezkonkurencyjni w całej galaktyce. 

    Wracając do tematu, Anglia ma przekichane. W sklepach pustki, żywność na kartki, nawet nie ma żyletek żeby się ogolić albo żyły podciąć. Partia kontroluje każdy aspekt życia obywatela - od porannych ćwiczeń, przez pracę, po literaturę oraz muzykę. Obywatel świadomy to wróg, a hasła Partii brzmią:

 ,,wolność to niewola, ignorancja to siła, wojna to pokój". 

     Jak głupio by to nie brzmiało, to w trakcie czytania książki jesteśmy bombardowani tak absurdalnym ustrojem, że zaczynamy dostrzegać przewrotny sens tych słów. Głównym bohaterem jest czterdziestoletni Winston, urzędnik niższego szczebla w siedzibie Partii w Londynie. Jego zadaniem jest fabrykowanie lub jak kto woli ,,prostowanie" artykułów z przeszłości tak, aby pasowały do obecnego wizerunku oraz sposobu myślenia Partii. Na początku wydaje nam się bezrefleksyjnym trybikiem w maszynie propagandy, lecz w trakcie fabuły zaczyna kwestionować założenia swoich mocodawców. Problem leży jednak we wszędobylskiej policji myśli, które za sprawą przeróżnych technik i wyczynów technologii mają za zadanie wyłapywać krnąbrnych obywateli, dosłownie wymazując ich z systemu. Pewnego dnia po prostu znikałeś a urzędnicy tacy jak Winston kasowali zdjęcia oraz wzmianki w gazetach na twój temat tak, jakbyś nigdy nie istniał. Co z rodziną? A co robi się z rodzinami uciekinierów z Korei Północnej? 

    Mało lotny oraz jeszcze mniej urodziwy Winston, postanawia jednak podnieść rękawicę i zawalczyć o własny umysł oraz swoją osobowość. Doznaje nawet niespotykanej miłości w osobie butnej Julii, z którą przeżywa najlepsze chwile w życiu. Gdybym napisał coś więcej, to musiałbym zdradzić ważne elementy fabuły, a tego nie chcę, gdyż każdy z nas powinien przeczytać Rok 1984. Mogę tylko powiedzieć, że przez zaszczucie strachu przez Orwella na kartach książki zastanawiałem się co i rusz jak bardzo przejechane będzie mieć Winston oraz Julia, lecz nie wiedziałem tylko jak bardzo i kiedy to nastąpi. Wszystko jest mniej więcej na swoim miejscu jeśli chodzi o fabułę, choć jest kilka drobiazgów, do których można by się przyczepić, to mimo wszystko całą książkę wciągnąłem niczym makler amfę z kibla na Wall Street. 

    Dlaczego warto przeczytać Rok 1984? Przede wszystkim dlatego, że Orwell pozamiatał cały gatunek dystopii zanim ten na dobre rozwinął skrzydła. Przypominam, że książka powstała w 1948 roku, a na niemal każdym kroku znajdowałem kalki ze współczesnych filmów science-fiction o podobnej tematyce. Gattaca, Ucieczka z Nowego Jorku, Na Skraju Jutra, Equlibrium, Mroczne Miasto, Łowca Androidów, Ludzkie Dzieci, Raport Mniejszości i wiele wiele innych są tylko kalką pomysłu Orwella. W książce pojawiają się nawet telewizory naścienne połączone siecią (!) wraz z podglądem na żywo domów mieszkańców. Orwell opisał, a właściwie przewidział te wynalazki w czasach, kiedy George Lucas czy Steven Spielberg na chleb mówili ,,bep" a na błoto ,,papu". 

    Jeśli jeszcze nie czytałeś/aś - przeczytaj. Ja zwlekałem i żałuję jakbym upuścił na zasrany chodnik najzajebistszego loda w życiu i właśnie zamknęli lodziarnię.

    

     

   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#3 Książki, które każdy powinien przeczytać choć raz w życiu - Trylogia Stanisława Grzesiuka

                                                                                 Stanisław Grzesiuk   Na zaproszenie Ani, prowadzącej bloga ...